niedziela, 7 września 2014

Marzenia się spełniają, wystarczy tylko chcieć- rozmowa z Jakubem Bąkiem


       Przeprowadziliśmy wywiad z kolejnym zawodnikiem Pogoni Szczecin. Tym razem jest to zawodnik, grający na pozycji pomocnika. Pochodzący ze stolicy Podkarpacia- Jakub Bąk odpowiedział nam na pytania związane nie tylko z życiem zawodowym. O czym rozmawialiśmy, sprawdźcie sami!




       Pierwsze kroki w piłce stawiałeś na pewno pod okiem swojego taty – Roberta, który kiedyś też był piłkarzem. Powiedz jak potem potoczyły się Twoje losy? Już od samego początku wiedziałeś, że chcesz grać w piłkę?

To prawda, od małego tato zarażał mnie grą w piłkę. To on pokazywał mi jak powinno stawiać się swoje pierwsze kroki. Jak miałem 10 lat zacząłem chodzić z nim na treningi i porównywałem go z innymi piłkarzami, aby zobaczyć, co powinienem robić, jak grać, aby być dobrym. Od małego wiedziałem, że to jest to. To coś, co chcę robić w życiu.

       Szybko musiałeś się nauczyć samodzielności, bo w wieku 16 lat opuściłeś rodzinny dom. Czy były rzeczy, które sprawiały Ci olbrzymie problemy? W końcu zostawiłeś krewnych, przyjaciół oraz wiele innych rzeczy i wyjechałeś do Chorzowa.

Było ciężko, bo nie tylko byłem młody, ale przede wszystkim nie znałem nikogo. Na szczęście po połowie roku przeniosłem się do Kielc. Czułem się o wiele lepiej, wiedząc, że jestem bliżej rodziny i przyjaciół. Mogłem też częściej wracać do domu i oni mogli mnie odwiedzać.

       Debiut w Ekstraklasie w wieku 17 lat w barwach Korony Kielce to naprawdę imponujące osiągnięcie. Niewielu młodych zawodników w naszym kraju tego dokonuje. Powiedz, co czułeś, kiedy trener dał Ci znać, że wejdziesz na boisko?

Mój debiut w młodym wieku, to duża zasługa trenera Sasala, ponieważ to on wepchnął mnie na głęboką wodę i tym samym dał szansę zagrania w meczu z Widzewem. Gdy przegrywaliśmy 3: 1 pozwolił mi wejść na 20 minut. To właśnie wtedy poczułem, że robię to, o czym zawsze marzyłem i nie stanę na laurach, tylko będę trenował, aby piąć się wyżej i być jeszcze lepszym. Pamiętam słowa trenera, który po meczu powiedział, że nie bał się dać mi tej szansy i że w tym momencie staje się zawodnikiem Ekstraklasy.

       Po debiucie wiele osób Ci z pewnością gratulowało. Pewnie tato był jedną z pierwszych osób. Powiedz jak odebrali to Twoi dawni koledzy z osiedla czy z boiska. Wiesz jak to jest w naszym kraju, kiedy ktoś zdoła się wybić. Czy nagle przybyło Ci więcej znajomych i przyjaciół?

Wiele osób mi gratulowało, jednak pierwszą osobą, z jaką rozmawiałem to był mój tato. Powiedział, że jest ze mnie bardzo dumny, jednak wiem, że mama bardziej. Zawsze marzyła o tym, aby zobaczyć mnie w telewizji i to się spełniło. Od małego jeździła ze mną na treningi i to ona najbardziej cieszyła się z tego, że gram i z tego w jak młodym wieku zadebiutowałem na tak wysokim szczeblu rozgrywek. Co do kolegów, to również wielu mi gratulowało tych z osiedla i nie tylko. Jednak wiem, że żaden z nich nie zagrał na najwyższym poziomie w związku, z czym czułem się wyjątkowy. To prawda przybyło mi wielu nowych kolegów, ponieważ człowiek osiągając sukces staje się bardziej doceniony, jednak w tym momencie wie się, że wiele znajomości jest tylko na chwilę. Moimi przyjaciółmi są chłopaki z osiedla w Rzeszowie, to oni znają mnie od małego i wiedzą o mnie wszystko, także nie potrzebuję nawiązywać nowych przyjaźni na siłę. Wolę mieć mniej, ale tych prawdziwych.

       Jak łączyłeś naukę z grą? Wiadomo, że treningi w Ekstraklasie są w różnych godzinach i dochodzą do tego zgrupowania i wyjazdy na mecze. Powiedz czy kluby w Polsce są odpowiednio przystosowane do tego, aby taki młody gracz mógł myśleć też o piłce nie zaniedbując przy tym szkoły? Czy w pewnym momencie nadchodzi taki moment, ze trzeba zdecydować szkoła albo piłka?

Nie ukrywam było ciężko. Zacząłem trenować w I klasie liceum z pierwszą drużyną. Ten rok dało się przejść, jednak już w drugim było gorzej. Cały czas miałem treningi, wyjazdy na mecze, zgrupowania czy reprezentację młodzieżową. Bardzo trudno było mi pogodzić życie ucznia z życiem piłkarza, dlatego postanowiłem poświęcić się piłce. Myślę, że nie popełniłem błędu. Wiem, że szkoła jest również bardzo ważna, dlatego w niedługim czasie chciałbym skończyć szkołę i tego nie odpuszczę.

       Chciałbym zapytać, na kim starasz się wzorować? Kto jest Twoim największym idolem. Wiem, że jesteś fanem „Czerwonych Diabłów”. Czy zawsze tak było?

Generalnie nie wzoruję się na nikim. Lubię wielu piłkarzy, to prawda, że moim ulubionym klubem jest Manchester United, żyję tym klubem i jego zawodnikami. Obserwuję ich i skupiam się na tym, w jaki sposób grają najlepsi zawodnicy, aby przełożyć ich ruchy do swojej gry na boisku.

      Ostatnimi czasy częściej występujesz w roli jokera niż w wyjściowym składzie, to bardzo niewdzięczna rola. Wchodząc na końcówki meczów albo w chwili gdzie wynik jest niekorzystny na Twoje barki spada duża odpowiedzialność. Jak to znosisz? Z pewnością ciężko pracujesz na powrót do 1 jedenastki? Nie odpuszczasz?
Na pewno rola jokera nie jest wymarzoną, ale każdy stara się grać od początku. Ja również dążę do tego i robię, co w mojej mocy, ale jak wiadomo ostateczna decyzja należy do trenera, który wie, w jakiej formie jestem i na tej podstawie podejmuje decyzję. Staram się być jak najlepszy, aby trener mógł zawsze skorzystać z mojej formy jak najdłużej i jak najczęściej

Źródło grafiki: pogononline.pl

       Masz na koncie też sporo występów w młodzieżowych reprezentacjach kraju. Jakie to uczucie gra z orłem na piersi? Powiedz jak mecze dla reprezentacji wpływają na Twoją pewność na boisku? Czy daje to tak zwanego kopa?

Zaliczyłem trochę meczów w młodzieżówce, ale to tylko młodzieżówka. Wielkim wyróżnieniem na pewno jest fakt, że jestem jednym z kilkuset tysięcy chłopaków, którzy chcą grać i reprezentować Polskę. Ja miałem tą szansę i bardzo się z tego cieszę.  Grałem kilka lat w każdej kategorii wiekowej, dzięki czemu poznałem wielu dobrych zawodników. Dzisiaj większość z nas gra w klubach ekstraklasy. Gdy się spotykamy, wspominamy stare czasy. Gra z orłem na piersi to od zawsze było marzenie moje i moich rodziców. Jak dostałem powołanie, to nie ukrywam łza się w oku zakręciła. Byłem wtedy naprawdę z siebie dumny.

       Kuba wiemy, że dedykujesz swoje bramki swojemu synowi – Miłoszowi. Co dla takiego młodego chłopaka oznacz ojcostwo? Zmieniłeś się, dorosłeś? Jak przyjąłeś tą wiadomość? Jak ojcostwo wpłynęło na twoje występy? Nie jesteś jeszcze żonaty, ale myślę, że planujesz już układać swoją przyszłość.

Każdą bramkę dedykuje swojemu synowi, gdyż on jest moim największym fanem. Jak przyszedł na świat, to wszystko się zmieniło, to było coś wyjątkowego i będzie tak do końca mojego życia. To on jest u mnie na pierwszym miejscu, to takie moje oczko w głowie. Nie jestem żonaty, ale planuję za rok wziąć ślub. Cieszę się, że mam taką rodzinę i na pewno jej nigdy nie zamienię.

       Czy będziesz chciał nakierować syna do podobnej drogi, co Ty? Byłbyś dumny, gdybyś za kilka lat to Ty oglądał jego występy na płycie boiska.

Chciałbym, aby Miłosz grał w piłkę, ale nic na siłę. To on zdecyduje, co będzie robił w życiu. Na ten moment widzę, że ma smykałkę do gry. Gdy siedzimy w ogródku i gramy w piłkę widzę, że ma dobrą prawa nogę i proste podbicie, co na pewno byłoby jego dużym atutem.

       Jakie cele ma Jakub Bąk na ten sezon? Czy chciałbyś wyjechać do innego kraju grać w piłkę jak tak to, do jakiej ligi?

Moim głównym celem na ten moment jest gra w pierwszej 11 w klubie oraz strzelenie jak największej liczby bramek w tym sezonie. Co będzie w przyszłości, to się okaże. Na razie jestem związany z Pogonią i robię wszystko żeby pokazać się z jak najlepszej strony, bo to jest najważniejsze. Aktualnie walczymy o pierwszą ósemkę. W obecnej chwili jestem bardzo zadowolony z tego, że gram w tak wspaniałej drużynie.

       Na koniec, chciałbym zapytać, czy mógłbyś udzielić jakiś rad młodszym kolegom, którzy chcieliby osiągnąć podobny sukces do Ciebie. Jak zachęciłbyś ich do uprawiania tej wspaniałej dyscypliny?

Przede wszystkim nie powinni załamywać się, gdy zdarzy im się lekka kontuzja czy też mają gorszy okres w życiu. To nie jest powód do zmiany hobby, wręcz odwrotnie to powinien być impuls do działania, dążenia do jednego celu. Jeśli chce się grać w piłkę, to się to będzie robiło, dlatego tez zawsze powtarzam młodym chłopakom, że nic na siłę, bo talent jest małym procentem drogi do sukcesu.  Według mnie walka z własnymi siłami i praca jest najważniejsza. Dzisiaj w Polce mamy coraz lepsze szkolenie. Dzięki temu też coraz więcej dobrych piłkarzy i mam nadzieję, że dzięki temu kiedyś zdobędziemy upragnione mistrzostwo świata. Liczę na to.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz