Przeprowadziliśmy wywiad z kolejnym
zawodnikiem Pogoni Szczecin. Tym razem jest to zawodnik, grający na pozycji pomocnika.
Pochodzący ze stolicy Podkarpacia- Jakub Bąk odpowiedział nam na pytania
związane nie tylko z życiem zawodowym. O czym rozmawialiśmy, sprawdźcie sami!
Pierwsze kroki w piłce stawiałeś na pewno pod okiem swojego taty –
Roberta, który kiedyś też był piłkarzem. Powiedz jak potem potoczyły się Twoje
losy? Już od samego początku wiedziałeś, że chcesz grać w piłkę?
To prawda, od małego tato zarażał
mnie grą w piłkę. To on pokazywał mi jak powinno stawiać się swoje pierwsze
kroki. Jak miałem 10 lat zacząłem chodzić z nim na treningi i porównywałem go z
innymi piłkarzami, aby zobaczyć, co powinienem robić, jak grać, aby być dobrym.
Od małego wiedziałem, że to jest to. To coś, co chcę robić w życiu.
Szybko musiałeś się nauczyć samodzielności, bo w wieku 16 lat opuściłeś
rodzinny dom. Czy były rzeczy, które sprawiały Ci olbrzymie problemy? W końcu
zostawiłeś krewnych, przyjaciół oraz wiele innych rzeczy i wyjechałeś do
Chorzowa.
Było ciężko, bo nie tylko byłem
młody, ale przede wszystkim nie znałem nikogo. Na szczęście po połowie roku
przeniosłem się do Kielc. Czułem się o wiele lepiej, wiedząc, że jestem bliżej
rodziny i przyjaciół. Mogłem też częściej wracać do domu i oni mogli mnie
odwiedzać.
Debiut w Ekstraklasie w wieku 17 lat w barwach Korony Kielce to
naprawdę imponujące osiągnięcie. Niewielu młodych zawodników w naszym kraju
tego dokonuje. Powiedz, co czułeś, kiedy trener dał Ci znać, że wejdziesz na
boisko?
Mój debiut w młodym wieku, to
duża zasługa trenera Sasala, ponieważ to on wepchnął mnie na głęboką wodę i tym
samym dał szansę zagrania w meczu z Widzewem. Gdy przegrywaliśmy 3: 1 pozwolił
mi wejść na 20 minut. To właśnie wtedy poczułem, że robię to, o czym zawsze
marzyłem i nie stanę na laurach, tylko będę trenował, aby piąć się wyżej i być
jeszcze lepszym. Pamiętam słowa trenera, który po meczu powiedział, że nie bał
się dać mi tej szansy i że w tym momencie staje się zawodnikiem Ekstraklasy.
Po debiucie wiele osób Ci z pewnością gratulowało. Pewnie tato był
jedną z pierwszych osób. Powiedz jak odebrali to Twoi dawni koledzy z osiedla
czy z boiska. Wiesz jak to jest w naszym kraju, kiedy ktoś zdoła się wybić. Czy
nagle przybyło Ci więcej znajomych i przyjaciół?
Wiele osób mi gratulowało, jednak
pierwszą osobą, z jaką rozmawiałem to był mój tato. Powiedział, że jest ze mnie
bardzo dumny, jednak wiem, że mama bardziej. Zawsze marzyła o tym, aby zobaczyć
mnie w telewizji i to się spełniło. Od małego jeździła ze mną na treningi i to
ona najbardziej cieszyła się z tego, że gram i z tego w jak młodym wieku
zadebiutowałem na tak wysokim szczeblu rozgrywek. Co do kolegów, to również
wielu mi gratulowało tych z osiedla i nie tylko. Jednak wiem, że żaden z nich
nie zagrał na najwyższym poziomie w związku, z czym czułem się wyjątkowy. To
prawda przybyło mi wielu nowych kolegów, ponieważ człowiek osiągając sukces
staje się bardziej doceniony, jednak w tym momencie wie się, że wiele
znajomości jest tylko na chwilę. Moimi przyjaciółmi są chłopaki z osiedla w
Rzeszowie, to oni znają mnie od małego i wiedzą o mnie wszystko, także nie
potrzebuję nawiązywać nowych przyjaźni na siłę. Wolę mieć mniej, ale tych
prawdziwych.
Jak łączyłeś naukę z grą? Wiadomo, że treningi w Ekstraklasie są w
różnych godzinach i dochodzą do tego zgrupowania i wyjazdy na mecze. Powiedz
czy kluby w Polsce są odpowiednio przystosowane do tego, aby taki młody gracz
mógł myśleć też o piłce nie zaniedbując przy tym szkoły? Czy w pewnym momencie
nadchodzi taki moment, ze trzeba zdecydować szkoła albo piłka?
Nie ukrywam było ciężko. Zacząłem
trenować w I klasie liceum z pierwszą drużyną. Ten rok dało się przejść, jednak
już w drugim było gorzej. Cały czas miałem treningi, wyjazdy na mecze,
zgrupowania czy reprezentację młodzieżową. Bardzo trudno było mi pogodzić życie
ucznia z życiem piłkarza, dlatego postanowiłem poświęcić się piłce. Myślę, że
nie popełniłem błędu. Wiem, że szkoła jest również bardzo ważna, dlatego w
niedługim czasie chciałbym skończyć szkołę i tego nie odpuszczę.
Chciałbym zapytać, na kim starasz się wzorować? Kto jest Twoim
największym idolem. Wiem, że jesteś fanem „Czerwonych Diabłów”. Czy zawsze tak
było?
Generalnie nie wzoruję się na
nikim. Lubię wielu piłkarzy, to prawda, że moim ulubionym klubem jest
Manchester United, żyję tym klubem i jego zawodnikami. Obserwuję ich i skupiam
się na tym, w jaki sposób grają najlepsi zawodnicy, aby przełożyć ich ruchy do
swojej gry na boisku.
Ostatnimi czasy częściej występujesz w roli jokera niż w wyjściowym
składzie, to bardzo niewdzięczna rola. Wchodząc na końcówki meczów albo w
chwili gdzie wynik jest niekorzystny na Twoje barki spada duża
odpowiedzialność. Jak to znosisz? Z pewnością ciężko pracujesz na powrót do 1
jedenastki? Nie odpuszczasz?
Na pewno rola jokera nie jest
wymarzoną, ale każdy stara się grać od początku. Ja również dążę do tego i
robię, co w mojej mocy, ale jak wiadomo ostateczna decyzja należy do trenera, który
wie, w jakiej formie jestem i na tej podstawie podejmuje decyzję. Staram się
być jak najlepszy, aby trener mógł zawsze skorzystać z mojej formy jak
najdłużej i jak najczęściej
Źródło
grafiki: pogononline.pl
Masz na koncie też sporo występów w młodzieżowych reprezentacjach
kraju. Jakie to uczucie gra z orłem na piersi? Powiedz jak mecze dla
reprezentacji wpływają na Twoją pewność na boisku? Czy daje to tak zwanego
kopa?
Zaliczyłem trochę meczów w
młodzieżówce, ale to tylko młodzieżówka. Wielkim wyróżnieniem na pewno jest
fakt, że jestem jednym z kilkuset tysięcy chłopaków, którzy chcą grać i
reprezentować Polskę. Ja miałem tą szansę i bardzo się z tego cieszę. Grałem kilka lat w każdej kategorii wiekowej,
dzięki czemu poznałem wielu dobrych zawodników. Dzisiaj większość z nas gra w
klubach ekstraklasy. Gdy się spotykamy, wspominamy stare czasy. Gra z orłem na
piersi to od zawsze było marzenie moje i moich rodziców. Jak dostałem
powołanie, to nie ukrywam łza się w oku zakręciła. Byłem wtedy naprawdę z
siebie dumny.
Kuba wiemy, że dedykujesz swoje bramki swojemu synowi – Miłoszowi. Co
dla takiego młodego chłopaka oznacz ojcostwo? Zmieniłeś się, dorosłeś? Jak
przyjąłeś tą wiadomość? Jak ojcostwo wpłynęło na twoje występy? Nie jesteś
jeszcze żonaty, ale myślę, że planujesz już układać swoją przyszłość.
Każdą bramkę dedykuje swojemu
synowi, gdyż on jest moim największym fanem. Jak przyszedł na świat, to
wszystko się zmieniło, to było coś wyjątkowego i będzie tak do końca mojego
życia. To on jest u mnie na pierwszym miejscu, to takie moje oczko w głowie.
Nie jestem żonaty, ale planuję za rok wziąć ślub. Cieszę się, że mam taką
rodzinę i na pewno jej nigdy nie zamienię.
Czy będziesz chciał nakierować syna do podobnej drogi, co Ty? Byłbyś
dumny, gdybyś za kilka lat to Ty oglądał jego występy na płycie boiska.
Chciałbym, aby Miłosz grał w
piłkę, ale nic na siłę. To on zdecyduje, co będzie robił w życiu. Na ten moment
widzę, że ma smykałkę do gry. Gdy siedzimy w ogródku i gramy w piłkę widzę, że
ma dobrą prawa nogę i proste podbicie, co na pewno byłoby jego dużym atutem.
Jakie cele ma Jakub Bąk na ten sezon? Czy chciałbyś wyjechać do innego
kraju grać w piłkę jak tak to, do jakiej ligi?
Moim głównym celem na ten moment
jest gra w pierwszej 11 w klubie oraz strzelenie jak największej liczby bramek
w tym sezonie. Co będzie w przyszłości, to się okaże. Na razie jestem związany
z Pogonią i robię wszystko żeby pokazać się z jak najlepszej strony, bo to jest
najważniejsze. Aktualnie walczymy o pierwszą ósemkę. W obecnej chwili jestem
bardzo zadowolony z tego, że gram w tak wspaniałej drużynie.
Na koniec, chciałbym zapytać, czy mógłbyś udzielić jakiś rad młodszym
kolegom, którzy chcieliby osiągnąć podobny sukces do Ciebie. Jak zachęciłbyś
ich do uprawiania tej wspaniałej dyscypliny?
Przede wszystkim nie powinni
załamywać się, gdy zdarzy im się lekka kontuzja czy też mają gorszy okres w
życiu. To nie jest powód do zmiany hobby, wręcz odwrotnie to powinien być
impuls do działania, dążenia do jednego celu. Jeśli chce się grać w piłkę, to
się to będzie robiło, dlatego tez zawsze powtarzam młodym chłopakom, że nic na
siłę, bo talent jest małym procentem drogi do sukcesu. Według mnie walka z własnymi siłami i praca
jest najważniejsza. Dzisiaj w Polce mamy coraz lepsze szkolenie. Dzięki temu
też coraz więcej dobrych piłkarzy i mam nadzieję, że dzięki temu kiedyś
zdobędziemy upragnione mistrzostwo świata. Liczę na to.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz